Dwanaście miesięcy minęło, gdy grupka „biegaczy - maratończyków” zdecydowała się zalegalizować swoje poczynania w sądzie. W listopadzie 2010 roku kilkanaście osób zebrało się w siedzibie SEDKOMP-u i rozpoczęło walne obrady zmierzające do utworzenia klubu.

Wszystko zaczęło się już dużo wcześniej…

Początek to chyba Akademia Maratonu w 2007r., której zadaniem było przygotowanie biegaczy amatorów do pokonania Maratonu Warszawskiego. Otrzymałem trudne zadanie od biura do zorganizowania grupy z Siedlcec. W tym czasie biegaczy w naszym mieście trudno było znaleźć, ale podjąłem się tego wyzwania.

Było ciężko. Ludzi jak na lekarstwo, a w dodatku moje bieganie się zatrzymało i za nic nie mogło ruszyć… jak tu pomagać ludziom biegać nie ruszając się samemu? Przez cały rok przewinęło się kilka osób – zostały tylko dwie – dziś w zarządzie YRTS.

Wielką frajdą dla mnie było, kiedy Zdzicho „na kolanach” dobiegł w czasie 3:46,52, a Karol pokonał 5 godzin (4:55,47).

To ma sens, tylko ja nie mogę biegać…

Po dwóch latach udało się ponownie powrócić do biegania i próby zgromadzenia biegaczy w jednej grupie. Było już łatwiej, ponieważ jest już wielu biegających. Pojawili się Prezes, Korzonek, Kaśka, a za nimi inni znajomi...

Wyjazd na Cracovia Maraton z Karolem. Życiówka Karola, moja też ale „In minus”, humory dopisują… Powstaje idea stworzenia grupy. Pogadali, pogadali i się rozeszli…, ale we wtorek już jest nazwa, która niezbyt mi się podoba…, ale łechce moje ego… no cóż niech już będzie.

Kupujemy koszulki i robimy nadruki – 15 szt., aż się zdziwiłem kiedy się okazało, że aż tyle… w lipcu zamawiam kolejne 5 szt. – grupa rośnie. Pierwszy debiut w koszulkach w biegu Jacka – serce rośnie - widać nas wszędzie!!!

A grupa się rozwija. Jest decyzja, że rejestrujemy.

Proponujemy członkowstwo Lidce Chojeckiej i okazało się, że chętnie będzie uczestniczyła w spotkaniu założycielskim.

No i stało się jest nas 15 osób, można założyć stowarzyszenie i zarejestrować się w sądzie i co dalej. Wybraliśmy władze, „niestety” utrzymaliśmy nazwę, złożyliśmy dokumenty w sądzie i rozpoczęliśmy działalność.

I teraz najważniejsze – w tej chwili klub liczy 32 członków, jesteśmy widoczni na biegowej mapie kraju – mimo że ja osobiście rzadko się pojawiam na starcie, to docierają do mnie wiadomości od ludzi z całej Polski z gratulacjami za wyniki grupy. Większość z nas poprawia regularnie swoje wyniki (miód na moje serce).

Udało się zaistnieć w biegu Siedleckiego Jacka, ZalewCup i Triatlonie.

Artur Urban i Piotrek Mierzejewski regularnie zajmowali miejsca na podium- nawet w kategorii OPEN.

Prezes pokonał taką ilość kilometrów w swoich startach, że mnie nawet w najczarniejszych snach się nie pojawiły – i obiecuje, że to nie koniec, aż się boję co wymyśli w przyszłym roku.

Kaśka zdobywa laury w harpagonach.

Byliśmy w Rzymie, na Rzeźniku, Maratonie Karkonoskim, w Limassol, w Berlinie, w Amsterdamie, Maratonie Beskidzkim, MP w Traitlonie i wielu największych biegach w Polsce…no i najważniejszy pierwszy triumf drużynowy w sztafecie Wesoła Stówa – to był szok dla wszystkich – „skąd oni są?”

A co dalej?

Chcemy zrobić BIEG ODYŃCA – czyli taki siedlecki bieg katorżnika, maraton weekendowy – gdzie każdy chętny będzie mógł w dwa dni pokonać dystans maratonu, być może będzie kontynuacja ZalewCup w pływaniu, a może spróbujemy zrobić Grand Prix Siedlec w biegach przełajowych.

Najważniejsze jednak, że taka grupa powstała, żyje, działa i stara się rozwijać.

Jednak warto…

 

yulo

Wspierają nas:

 

nowakdom logosed foldruk Merkury elkom entertel real