IX Międzynarodowy Ekstremalny Maraton Pieszy KIERAT 2012

25-27 maja 2012 rok Limanowa w Beskidzie Wyspowym.

Piątek 25-05-2012r. Limanowa godz.12:00 –kolejka do rejestracji na maraton, dostaliśmy pakiety z mapą. Potem szybka analiza trasy i pakowanie: izotoniki w bukłaki, kilka suchych do rozrobienia na trasie, po 6 bananów, owoce kandyzowane, 4 żele energetyczne, no i oczywiście kilka naleśników z dżemem brzoskwiniowym. Pomimo sporego zapasu czasowego jak zwykle nie udało nam się zdążyć na odprawę. Na start przyszliśmy 17:57;-)

Piątek -18:00, dali sygnał i ……..poszli………………….(znaczy pobiegli) w krzaki;-) Lekkim truchcikiem również człapaliśmy. Pod górkę było już tylko ciężko. I tutaj od razu refleksja: „nawet najmniejsze góry, ale góry weryfikują Twoją kondycję ;-)” –u nas to wyszło od razu przy pierwszym podejściu. Zadyszka, sapanie, a nawet mroczki przed oczami –nie, to niemożliwe żeby nie dojść do pierwszego PK!!! Jakoś się pozbieraliśmy i dalej było już tylko lepiej.

PK1- dostaliśmy napój TYMBARK i bułkę z 3 plastrami pysznego żółtego sera.

PK2-dołącza do nas miły młodzieniec Antek (94 rocznik). Po kilku minutach marszu pyta nas: „….. przepraszam Państwa, a o której godzinie będziemy na mecie?” I tutaj nasze- dorosłych zachowanie było skandaliczne. Błahahahhaaahahahaa błahaha, hahahaa, łahahahaa……… Adam z Piotrem na kolanach, na asfalcie płaczą ze śmiechu, ja w rowie pilnie siku (też ze śmiechu). Popłakaliśmy się a chłopak stał biedny i patrzył na nas, nie wiedząc o co chodzi. Po ok. 5 min. doszliśmy do siebie po najlepszym dowcipie tego roku –i uświadomiliśmy młodego człowieka o co chodzi w ogóle w setkach na orientację. Na szczęście chłopak nie obraził się i nadal maszerował (podbiegał) z naszą grupą- grupą niczym z epoki lodowcowej.

 

Kolejne PK były miłe, proste w nawigacji tylko bardzo asfaltowe.

PK6 Kasina Wielka –idąc do tego PK zaskoczyła nas gościnność miejscowych, bądź organizatorów(?). Schodząc z torów na szutrową drogę, chcieliśmy ciutkę odpocząć i pozbierać naszą grupę ICE AGE. Podchodzimy do drewna ułożonego przy drodze a tam……………………………… tram tam tam ;-))) Przygotowane w pudełku: kubeczki plastikowe, kawa sypana, kawa rozpuszczalna, całe pudło herbaty, 3 kg. cukru i termos z wodą;-)) No rewelacja, jeszcze nigdy nikt nas tak nie ugościł. Tym bardziej, że w pobliżu nie było żadnego zamieszkałego domostwa. Niesamowite –niestety z tego zachwytu nikt nie uwiecznił tego fotką. Ale myślę, że i inni Kieratowicze mieli przyjemność gościć w tejże kawiarence;-))

Po kolejnym PK7 –siedzeniu na karimacie i poczęstunku słonymi precelkami od sędziów –mmnnnnniiam i dziękujemy ;-) nie było już tak łatwo. Jakieś strome podejście na siagę, a potem zejścia na siagę. A ile przekleństw się sypało tu i ówdzie i w koło i echo też niosło tego trochę. Nuciliśmy sobie na zmianę „debilną piosenkę”: http://w39.wrzuta.pl/audio/71fMZtHiBfE/zioma_-_debilna_piosenka Pioseneczka pomogła PK8, 9 i 10 zaliczone. W głowie siedzi tylko jedno, że już niedaleko. Tylko trzy punkty do zaliczenia na trasie i już wracamy do domu. Każdemu z nas dokuczają jakieś kontuzje. Ale poddać się teraz? Nie, to niemożliwe. Idziemy dalej licząc na ciepły posiłek na PK11. Adaśko motywuje nas: „….. czujecie?, czujecie?” rzeczywiście jakiś pyszny cieplutki posiłek będzie, w powietrzu unosi się niesamowity zapach puree. Nasze ulubione puree!!! Jak pachnie, łulalalaa aż zaczęliśmy biec. No i……… klapa :/ Owszem, to był ciepły posiłek, i zapewne pyszne ciepłe puree, ale nie na PK tylko w jakimś prywatnym domku :/ Ciut zawiedzeni ruszyliśmy dalej zaliczając jeszcze dwa PK. Do mety podbiegaliśmy, a kierowcy nam machali, przechodnie pozdrawiali, niesamowite dzieciaki też nas witały. Wreszcie meta.

 

Czas nie powala, ale założenie wykonane tzn. poprawiony wynik z poprzedniego roku o 2 godz.40 min. Czas na mecie 22:57. Miejsce open 136 na 530 startujących; Kasia 9 wśród 55 kobiet. Gratulacje dla zwycięzcy i nowego rekordzisty trasy.

Organizatorzy jak zwykle nie zawiedli. Dokładność, perfekcja, profesjonalizm, to ich atuty. Jak zwykle miało się wrażenie, że znają każdego uczestnika. Jak zwykle nie zostaliśmy zawiedzeni w żadnym temacie. Jak zwykle zakończenie odbyło się w ciepłej atmosferze. Jak zwykle każdy uczestnik został wyróżniony ;-)))) Dziękujemy i prosimy o jeszcze za rok ;-) Uwielbiam tę imprezę ;-)))))

 

Pozdrawiam i polecam KIERAT-a;-)

Kaśka S.

http://www.maratonkierat.pl/

Wspierają nas:

 

nowakdom logosed foldruk Merkury elkom entertel real